
Około roku 2000, kiedy zacząłem tworzyć strony internetowe uważałem, że nie ma to jak własny kod napisany przez siebie, najlepiej jeszcze w notatniku, od zera. Jakież to ambitne podejście, które przerabia bardzo wielu twórców stron internetowych. Owo przekonanie o konieczności włamywania się do otwartego pokoju pokutowało we mnie długie lata i miało tylko jedną zaletę- dobre opanowanie kodu. Spędziłem naprawdę wiele lat na próbach stworzenia swojego własnego CMS-a, czyli systemu zarządzania treścią. Chodziło o to, aby nie była to strona statyczna, czyli taka która ciągle wykonuje jeden kod napisany w HTML-u, ale aby zaczęła żyć, czyli wyświetlać nowe wpisy, artykuły, newsy, komentarze i aby ich dodawanie nie było okupione modyfikowaniem kodu źródłowego a przypominało pisanie w edytorze tekstowym. I najważniejsze (...)